piątek, 31 sierpnia 2012

Synesis Esencja francuska z 7 aktywnymi składnikami

Esencja stanowi zazwyczaj zatężony ekstrakt z określonych części roślin.
Esencja francuska firmy SYNESIS zawiera aż 7 doskonale skomponowanych składników aktywnych, pochodzących z ekologicznych upraw:
wodę z mięty pieprzowej, ekstrakt z zielonej herbaty, ekstrakt z liści melisy, aloes, wodę z kwiatów pomarańczy, wodę rozmarynowo-werbenowa i wodę lawendową.

Co obiecuje producent?

Esencja francuska SYNESIS ma za zadanie pielęgnować i odświeżać cerę.Dzięki zawartości wyciągów z mięty pieprzowej i melisy, produkt ma doskonałe właściwości oczyszczające i odświeżające, dlatego wspaniale sprawdza się w pielęgnacji skór zanieczyszczonych, z tendencją do przetłuszczania.Moja cera należy do takich i bardzo się ucieszyłam,gdy dostałam ten produkt do przetestowania.

 Produkt SYNESIS zawiera także ekstrakty z zielonej herbaty i lawendy, działające bakteriobójczo. Esencja francuska wspomagana jest wyciągiem z kwiatów pomarańczy bogatym w witaminy C, A, B, B12, dzięki czemu ma dodatkowe właściwości antybakteryjne, zmniejsza zaczerwienienia, łagodzi stany zapalne i zmniejsza opuchliznę w okolicach oczu.
Ekstrakty z aloesu i rozmarynu działają antyseptycznie, zwiększają ukrwienie skóry, nawilżają ją, działając przy tym ujędrniająco i zapobiegając tworzeniu się zmarszczek.

 Dzięki zawartości werbeny aplikacja synezyjnej esencji jest niezwykle przyjemna, aromatyczna i odprężająca.

Esencja dotarła do mnie w ślicznej satynowej torebce.
Opakowanie jest naprawdę WOW,piękny oszroniony flakonik ze złotą nakrętką.Taki produkt jest idealny na prezent i cieszy oko na łazienkowej półce.
Niestety za piękne opakowanie i zawartość w postaci wody z ekstraktami ziołowymi do przemywania twarzy, musimy też zapłacić,dla mnie jest to za drogo.Zawartość płynu to tylko 50 ml,a cena to 91zł.
Wydaje mi się,że bardziej płacimy tu za ekskluzywne opakowanie,bo wyprodukowanie takiej wody chyba aż  tyle nie kosztuje,ale może się mylę.
Esencję Synesis traktowałam jak tonik,bardzo drogi tonik,bo taką pełni rolę,a jego skład jest bardzo naturalny bez zawartości alkoholu.


Aplikacja:
Codziennie rano i wieczorem. 
Nasączamy wacik i delikatnie przecieramy twarz, skupiając się na miejscach problematycznych. Po wyschnięciu Esencji na twarzy, wklepujemy krem.
Wydajność:
Ta mała buteleczka nie starczyła mi na długo,ok miesiąca jej używam,produkt jest mało wydajny i nad tym ubolewam,nie dość,że drogi to mało wydajny.Nie stać mnie na niego i tyle w temacie.

Zapach:
Esencja ma specyficzny ziołowy zapach,mi on nie przeszkadzał,ale nie każdemu przypadnie do gustu.W składzie nie mamy alkoholu,ale ja czuję szczypanie kiedy nakładam produkt na podrażnione miejsca.Jest to chwilowe szczypanie.Esencja zawiera wodę z mięty pieprzowej,a właśnie z liści mięty pieprzowej wyodrębniany jest mentol – alkohol z grupy terpenów, o ostrym, przenikliwym zapachu miętowym,który wchodzi w skład olejku miętowego.Nie wiem na 100%,ale przypuszczam,że to właśnie za sprawą wyciągu z mięty pieprzowej esencja lekko szczypie miejsca zmienione chorobowo,bo przecież nie zawiera alkoholu.
Działanie:
Do działania nie mam zastrzeżeń.Moja cera jest tłusta,czasem wyskakują na niej niespodzianki.Przede wszystkim liczyłam na pomoc w walce z nimi.Esencja fajnie łagodzi stany zapalne,goi niedoskonałości bardzo szybko,lekko wysusza,dlatego jak dla mnie nadaje się wyłącznie dla cer tłustych,nie polecam dla cer wrażliwych i suchych.
Producent poleca ją pod oczy,dla zmniejszenia opuchlizny,nie próbowałam,bo zapach jest na tyle intensywny,że nie będę go kładła na takie wrażliwe miejsca,po jego ulotnieniu oczy mogłyby zacząć łzawić.Woda delikatnie ściąga pory i odświeża cerę.Mimo iż delikatnie szczypie,to nie podrażnia krostek,wręcz goi je szybko.Pozostawia lekko aksamitną cerę,natomiast słabo matuje.

Szczerze,fajny produkt,ale bardzo podobnie działa u mnie hydrolat oczarowy,który kosztuje 15zł,może nie ma takiego cudnego flakonika,ale jest go 3 razy więcej.Wydaje mi się,że produkt ten nie jest mi potrzebny,w tej roli świetnie sprawdza się też ziołowy tonik  bezalkoholowy dobrany odpowiednio do mojej cery.Jeżeli jesteście w stanie go zakupić to zazdroszczę,ja niestety nie mogę pozwolić sobie na taką drogą pielęgnację,nawet jeśli byłam zadowolona z jego działania.Działa dobrze,ale jest mało wydajny i bardzo drogi.

Dostepność TU
Poj. 50 ml/91zł
Plusy: działa antybakteryjnie,leczy niedoskonałości,delikatnie ściąga,odświeża i łagodzi stany zapalne skóry
Minusy: mała pojemność,mała wydajność,wysoka cena,delikatnie szczypie w miejscach podrażnionych



czwartek, 30 sierpnia 2012

Moje pierwsze gradientowe paznokcie

Ombre nails podobało mi się od dawna,ale jakoś nie chciało mi się w to bawić,myślałam,że mi nie wyjdzie,a to,że za dużo z tym papraniny...nie wiadomo czemu nie chciało mi się wykonywać takiego manicure...choć tak mi się podobał!
Niedawno widziałam piękne paznokcie w stylu Ombre u mojej przyjaciółki,wreszcie coś mnie tknęło i postanowiłam spróbować na swoich paznokciach,metodą prób i błędów;-)Okazuje się,że gradientowe paznokcie to świetna zabawa pokrewnymi kolorami,stopniowanie ich,która znalazła swoje zastosowanie we fryzjerstwie,makijażu,a także stylizacji paznokci.
Ombre można uzyskać na dwa sposoby.
Ombre klasyczne malujemy lakierami różnokolorowymi z podobnej gamy kolorystycznej,nie używamy tutaj gąbeczek,poprostu malujemy pędzelkiem. Wtedy zachowujemy kolejność gradacji,malujemy każdy kolejny paznokieć o ton jaśniejszym kolorem,ale z tej samej rodziny kolorów,wtedy kciuk jest najciemniejszy,a kolejne paznokcie stopniowo jaśnieją.(jak zrobię paznokcie tym sposobem to też pokażę;-)
Moje dzisiejsze paznokcie, zwane są gradientem, to technika cieniowania paznokci bazująca na półcieniach i stopniowym przechodzeniu jednego koloru, w drugi,możemy tutaj stemplować gąbeczką pionowe lub poziome paski . Słowo „ombre” pochodzi z języka francuskiego i oznacza „cieniowanie” jest płynnym przejściem z jednego odcienia w drugi.Aby osiągnąć taki efekt malujemy paznokcie na wybrany kolor bazowy (musi on  dobrze wyschnąć), a następnie nakładamy na niego inne odcienie za pomocą małej lateksowej gąbeczki do makijażu (np.możemy też wykorzystać zwykłą gąbkę do mycia naczyń lub tą od aplikatora do cieni). Malujemy paski lakieru na gąbce i stemplujemy paznokcie.W ten sposób kolory przenikają przez siebie na zasadzie gradientu, a ich granica jest lekko roztarta.Przed cieniowaniem możemy zabezpieczyć obszar wokół paznokci taśmą ochronną lub oliwką.Po zakończeniu stemplowania ewentualne  zabrudzenia z opuszków czyścimy patyczkami kosmetycznymi nasączonymi zmywaczem, a następnie pokrywamy paznokcie warstwą bezbarwnego lakieru, aby zyskać efekt nabłyszczenia i utrwalenia.
Ja dzisiaj wykonałam manicure w odcieniach różu z domieszką brzoskwini,tak  mi się uwidziało.Okazuje się,że nie jest to takie trudne i czasochłonne.To moje pierwsze paznokcie w takim stylu,wiem,że są niedociągnięcia, nie są idealne,bo mogło być znacznie lepiej i płynniej( choć gorzej też),ale myślę,że jak poćwiczę,to będą coraz ładniejsze.




W moim gradientowym manicure jako pierwszy zastosowałam różany lakier z Wibo nr 8( pierwszy od lewej),taki ciepły róż lekko brzoskwiniowy,pomalowałam nim całe paznokcie.Potem cieniowałam lakierem Essie Cute As A Button, a na sam koniec na wierzch,zastosowałam bardzo żywy róż neonowy- lakier Orly Va Va Voom
Neony są bardzo modne tego lata,ja wciąż cieszę oko kolorami,póki można poszaleć ;-) 
Lakier Orly Va Va Voom jest naprawdę fantastyczny. Pochodzi z kolekcji Pin Up Collection for Summer 2011 Orly.To piękny neonowy róż,naprawdę taki mocny,jest świetnie napigmentowany i idealnie sprawdził się do wykończenia mojego Ombre Nails.Na sam koniec wykończyłam swoje paznokcie topem nabłyszczajacym i gotowe!

Bardzo spodobała mi się ta metoda i będę ją ćwiczyć i kombinować,bo jest to fajna zabawa i sposób na ciekawe paznokcie,bez nudy:-)

Podobają Wam się gradientowe paznokcie?
Jak myślicie,jak sobie poradziłam jak na pierwszy raz? Wszelkie wskazówki i pouczenia mile widziane;-)
Buziaki






środa, 29 sierpnia 2012

Spełnione marzenie po raz drugi czyli spotkanie z moją blogową Przyjaciółką Aleksandrą ( SheWoman)

Nie wiem czy to przeznaczenie,chyba tak...Miasto Tarnowskie Góry od zawsze było mi bliskie,mam do niego sentyment...dlaczego spytacie? W poprzednim poście poznałyście moją sunię Lessi,to właśnie do Tarnowskich Gór pojechałam 7 lat temu, by wziąć w swoje ramiona szczeniaczka Coolie:-)
A ponad rok temu zakładając swojego bloga w maju,trafiłam na blog Aleksandry
SheWoman ,która mieszka właśnie w  Tarnowskich Górach:-)
Bardzo mi się u niej spodobało,jej styl pisania,tajemniczość,podobne zainteresowania i pasje...zaglądałyśmy do siebie na bloga...Dokładnie 11 czerwca 2011r wymieniłyśmy pierwsze meile..poznałyśmy się i tak to się zaczęło.Nasze relacje były coraz fajniejsze,dużo ze sobą pisałyśmy,rozmawiałyśmy telefonicznie,zwierzałyśmy sobie...po pewnym czasie odkryłam przyjaźń, naprawdę prawdziwą..jesteśmy bardzo do siebie podobne,choć jestem 6 lat starsza to zupełnie nie przeszkadza w naszych relacjach:-).Aleksandra jest cudowną osóbką,wiele razy mnie wspierała w trudnych chwilach,to niesamowite,że osoba,którą znamy tylko na odległość,potrafi podnieść człowieka na duchu,niczym Anioł...
To wspaniałe,że dzięki sferze blogowej poznajemy wartościowych ludzi,ja zawsze mogę liczyć na nią,mimo,że jest daleko,Ola też zawsze może liczyć na mnie,czasem wystarczy kilka słów otuchy i już człowiek się uśmiecha.Po ponad roku wreszczcie spełniło się moje marzenie,planowałyśmy to spotkanie
od dawna i udało się.Ola ze swoim narzeczonym zawitała u mnie.To był cudowny dzień,pełen radości,rozmów,śmiechu...wreszczcie mogłyśmy się uściskać,wypić wspólnie dobre winko,wiedziałam to już wcześniej,ale spotkanie tylko upewniło mnie,że mam wspaniałą Przyjaciółkę,Ola dziękuję że jesteś:***

I kilka wspólnych pamiątkowych zdjęć :-)


Ola jak to Ola,musiała ze sobą przywieźć prezenty,bardzo lubimy sobie robić paczuszki niespodzianki:-)
Jak zwykle trafiła w mój gust,zresztą mamy praktycznie taki sam:D
Ola jest bardzo sympatyczna i dobra,zawsze pamięta o wszystkich,moje dzieciaki też zostały obdarowane słodkościami i piłką do gry w nogę,Kubuś aż ich wyściskał z radości:-)
A my z mężem dostaliśmy kosz rarytasów, ja już się odwdzięczę jak do Was zawitam,bo tego nie ustalałyśmy Kochana i niepotrzebnie się wydatkowaliście..Dziękuję jeszcze raz!
Ja postarałam się o gościnę,mam nadzieję,że czuliście się u nas jak w domu:-)
Moje marzenia nie są wygórowane,ale jak widać warto wierzyć,że się spełniają i dążyć do ich realizacji:-)Jednego żałuję,że czas tak szybko biegnie i musiałyśmy się pożegnać...ale po tym spotkaniu nasza przyjaźń jeszcze bardziej rozkwitła,będę o nią dbać jak o kwiat i pielęgnować ją,aby rosła i rosła:-)

A Wy macie takie przyjaźnie,które rozpoczęły się w necie i przeszły do świata realnego;-)?
Ja mam to szczęście!

"Lassie wróć!" czyli o tym jak 7 lat temu spełniło się moje marzenie z dzieciństwa...

Witajcie Kochani,zbieram się za posty kosmetyczne i jakoś nie mogę...ostatnio miałam problemy z internetem,już jest ok,no i dzisiaj naszła mnie ochota,aby pokazać Wam mojego Przyjaciela,domowego stróża,a mianowicie owczarka szkockiego- moją suczkę Lessi:-)
Wiele razy czytałam o Waszych pupilach,ja też co nie co Wam opowiem o mojej suni,bo nigdy Wam o niej nie pisałam,pisałam o rybkach:D
Chyba każdy w dzieciństwie oglądał lub czytał książkę pt; "Lassie,wróć!" Kojarzycie też film,prawda? Ja go uwielbiam,odkąd go obejrzałam kilkanaście lat temu,marzyłam o takim piesku i moje marzenie się spełniło:-)
Historia tej opowieści pokazuje, jak wielka potrafi być przyjaźń między psem a człowiekiem.Ja tej przyjaźni doświadczam,moja suczka wabi się Lessi,tak chciałam, jest już z nami 7 lat i bardzo ją kocham,a ona nas.
To niesamowicie uczuciowy pies i bardzo mądry,ale też wrażliwy.Lubi czuć bliskość człowieka,lubi być pieszczony i doceniany.Przyjaciel rodziny.Moje dzieci ją uwielbiają.Absolutnie to pies wyzwolony,musi mieć swobodę i dużo miejsca do biegania,mój ogród i pobliskie wzgórza w pobliżu lasu zapewniają jej pole do biegania i zabawy.
:D

Historia Collie pochodzi z nizin Szkocji i jego nazwę wywieść można najpewniej od lokalnej odmiany czarnej owcy, zwanej colley.
Wiecie,że Collie jest obdarzony pełnymi ekspresji uszami, skierowanymi do tyłu, kiedy odpoczywa, zaś sterczą do przodu, gdy jest czujny. Pies ten dysponuje dodatkowo innym jeszcze zaletami, potrzebnymi mu do pracy: z odległości prawie mili potrafi usłyszeć gwizd lub głos swego pasterza.
Moja Lessi jest niesamowicie wrażliwa,słyszy rewelacyjnie,burzę wyczuwa na odległość,kiedy ja jeszcze nie wiem,że się zbliża,przez to bardzo się boi,na początku szaleje,nie wie co ma ze sobą zrobić...tak samo w przypadku huku,w Sylwestra kiedy słychać fajerwerki mój pies wpada w obłęd,ze strachu,zawsze ktoś przy niej musi być,wtedy lega w jednym miejscu i czeka,aż wszystko minie:-)
Temperament: 
Pies ten jest obdarzony dobrym charakterem,jest niezwykle przyjacielski i wierny swojemu właścicielowi i pozostałym członkom rodziny,bardzo lubi przebywać w towarzystwie osób,nie lubi być sam,bo wtedy jest bardzo smutny,bynajmniej moja Lessi taka jest...Jest też energiczny, musi się dobrze wybiegać na świeżym powietrzu,moja uwielbia grać w piłkę nożną:D Natomiast wobec obcych jest ostrożny,na początku troszkę szczeka,potem już chce się bawić.Moja suczka to nie szczeniak,ale zabawę uwielbia,natomiast nie sposób jej dogonić.Chciałam,aby towarzyszyła mi w bieganiu,ale niestety nie dotrzymałam jej kroku,po paru minutach sapałam i myślałam tylko o tym, by wrócić do ogrodu i odsapnąć;-)
Nigdy nie zrobiła moim dzieciom krzywdy,nawet jeśli mój młodszy synek ją tarmosi,ona nic z tego sobie nie robi,bawi się,skaka,przewraca:D Kocham ją!!!
Mam nadzieję,że post się spodobał:-)
Buziaki

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Wspomnienia z wakacji

Witajcie Moi Drodzy:-)
Bardzo przepraszam,ale miałam awarię laptopa i nie mogłam zgrać rzadnego zdjęcia z wakacji i reszty,które mam w galerii zdjęć na bloga...całe szczęście wczoraj odzyskałam dane i dzisiaj mogę podzielić się z Wami,choć kilkoma fotkami;-)

Na urlopie przebywałam nad morzem w Międzywodziu od 29 lipca do 8 sierpnia.Dlaczego Międzywodzie?Zazwyczaj szukamy bardziej spokojnych mieścinek,na wyjazdy rodzinne z dziećmi takie miejsca są idealne.Międzywodzie mnie urzekło,ale nie tak bardzo jak zeszłoroczne Sarbinowo.Ogólnie pogoda dopisała,słoneczko było,ale nie było skwaru,ja nie lubię takiej patelni,dla mnie było w sam raz,przyjechaliśmy z deszczem i tak też odjeżdżaliśmy,więc wyjeżdżać nie było żal;-)Plaża w Międzywodziu jest bardzo szeroka,zadbana,bardzo fajna...Moi chłopcy się wyszaleli....Dzięki temu,że co rok zabieramy synków nad morze,nie chorują, z czego bardzo się cieszę:-)Niby 9 dni urlopu,a tak wiele zmienia się w życiu człowieka,widać właśnie,że codzienność przytłacza nas,dla związku taki wyjazd to prawdziwe lekarstwo,nie ma stresów,spięć i jest lajtowo!Ogólnie jestem bardzo zadowolona,było miło,przyjemnie,smacznie,rozrywkowo,no i znów spotkaliśmy się ze znajomymi z Wrocławia,których poznaliśmy 2 lata temu w Niechorzu,będzie co wspominać i już myślimy o kolejnych wakacjach:-)
A teraz kilka obiecanych fotek;-)

Zachód słońca w Międzywodziu,coś pięknego:-)
Mój młodszy synek szaleje na delfinku:-)
Z moim starszym synkiem Kubusiem:-)
Moje nadmorskie paznokcie;-)
Mój dzienny makijaż,zazwyczaj robiłam go po plaży kiedy wychodziliśmy  na miasto;-)
A tutaj wystroiłam się na tańce;-)
Kocham morze,byłam już kilka razy...jakoś wolę morze niż góry...
A gdzie Wy spędziłyście wakacje?Może dopiero macie w planach?Podzielcie się :-)
Buziaki
P.s Mam tyle zaległości w blogowaniu...;-)

czwartek, 9 sierpnia 2012

Wyniki Konkursu "Wygraj Eliksir Pod Oczy Synesis"

Witam Kochani!!!
Wracam powoli do rzeczywistości,do blogowania...choć troszkę rozleniwiłam się podczas urlopu,ale biorę się w garść i już myślę nad nowymi notkami,opowiem też coś o wakacjach,ale muszę pozbierać myśli;-)A teraz obowiązki wzywają:D
 Wczoraj zakończył się konkurs "Wygraj Eliksir Pod Oczy Synesis" 
KLIK 
dlatego pora na wyniki.
Serdecznie dziękuję wszystkim za udział w zabawie i miło mi ogłosić,że zwyciężczyni została wylosowana,a jest nią

Nagroda to Eliksir pod oczy firmy SYNESIS
z 21 aktywnymi składnikami i taka była oczywiście poprawna odpowiedź na zadane pytanie konkursowe:-)


Serdecznie gratuluję Cammie i czekam na adres do wysyłki:-)