Cześć Dziewczyny!
Dzisiaj makijaż z dedykacją dla Iwetto:*Chciałaś zobaczyć Olivine na oczach,więc bardzo proszę oto makijaż:-)W dzisiejszym makijażu wykorzystałam tylko jeden cień bazowy,czarną kredkę i cień beżowy pod łuk brwiowy.Głównym bohaterem makijażu oczu jest cudny cień kameleon Olivine z firmy La Rosa.
Według mnie jest bardzo podobny do pigmentu Mac'a Blue Brown.Cudny duochrom.
Jeśli chodzi o konsystencję,to Mac jest zdecydowanie bardziej jakby mokry ,zbija się w kuleczki,kremowy,cień La Rosa jest suchy,najlepiej operuje mi się nim na mokro,na bazie domowej roboty tzw. mixing medium,połączenie wody i gliceryny pięknie wydobywa jego kolor i nadaje mu kremowość,bez problemu przykleja się do powieki.
Odcień jest piękny,pasuje praktycznie do każdej tęczówki,ale uwaga nie jest to taki bezproblemowy kolor.Trzeba z nim uważać,bo zawiera w sobie sporo tonacji ciepłej,miedzi,co przy nieodpowiednim nałożeniu cienia może sprawić,że będziemy wyglądać na chore i zapłakane.
W moim makijażu oczu nałożyłam cień Olivine na wcześniej utworzoną bazę z czarnej kredki Golden Rose,roztarłam ją w kształcie bardziej kociego oka,na to na mokro wklepałam cień na ruchomą powiekę,a już powyżej roztarłam odrobinką suchego tego samego cienia.
Pod łukiem brwiowym i w wewnętrznych kącikach nałożyłam beżowy cień.Rzęsy wytuszowałam,a tusz przy linii górnych narysowałam delikatną czarną kreskę,także na linii wodnej.Na ustach znalazła się farbka Sleek w kolorze Minx.
Na mokro jest troszkę zabawy z takimi cieniami,ale ten wyjątkowo jest tego wart,moja niebieska tęczówka go uwielbia,lubię go,choć tak jak pisałam ostrożnie z nim,dlatego na mojej dolnej powiece jest taka bardzo ciemna zieleń,również pigment MAC Surf the Ocean Crushed Metallic.Oczywiście pigmenty Mac'a są bardziej napigmentowane i bardziej kremowe,ale radzę sobie z Olivine:-)Nie namawiam nikogo,nie każdy lubi cienie sypkie,trzeba ostrożnie aplikować,ja ten odcień szczerze uwielbiam:-)
Jeśli chodzi o konsystencję,to Mac jest zdecydowanie bardziej jakby mokry ,zbija się w kuleczki,kremowy,cień La Rosa jest suchy,najlepiej operuje mi się nim na mokro,na bazie domowej roboty tzw. mixing medium,połączenie wody i gliceryny pięknie wydobywa jego kolor i nadaje mu kremowość,bez problemu przykleja się do powieki.
Odcień jest piękny,pasuje praktycznie do każdej tęczówki,ale uwaga nie jest to taki bezproblemowy kolor.Trzeba z nim uważać,bo zawiera w sobie sporo tonacji ciepłej,miedzi,co przy nieodpowiednim nałożeniu cienia może sprawić,że będziemy wyglądać na chore i zapłakane.
W moim makijażu oczu nałożyłam cień Olivine na wcześniej utworzoną bazę z czarnej kredki Golden Rose,roztarłam ją w kształcie bardziej kociego oka,na to na mokro wklepałam cień na ruchomą powiekę,a już powyżej roztarłam odrobinką suchego tego samego cienia.
Pod łukiem brwiowym i w wewnętrznych kącikach nałożyłam beżowy cień.Rzęsy wytuszowałam,a tusz przy linii górnych narysowałam delikatną czarną kreskę,także na linii wodnej.Na ustach znalazła się farbka Sleek w kolorze Minx.
Na mokro jest troszkę zabawy z takimi cieniami,ale ten wyjątkowo jest tego wart,moja niebieska tęczówka go uwielbia,lubię go,choć tak jak pisałam ostrożnie z nim,dlatego na mojej dolnej powiece jest taka bardzo ciemna zieleń,również pigment MAC Surf the Ocean Crushed Metallic.Oczywiście pigmenty Mac'a są bardziej napigmentowane i bardziej kremowe,ale radzę sobie z Olivine:-)Nie namawiam nikogo,nie każdy lubi cienie sypkie,trzeba ostrożnie aplikować,ja ten odcień szczerze uwielbiam:-)
La Rosa Nr 22 Olivine
Światło bez lampy
Z lampą
Buziaczki